środa, 21 września 2016

Ksenofobia wśród młodzieży

„Makijaż do szkoły dla chłopaka” – temat modny, więc i ja postanowiłam tę kwestię poruszyć. Film, który dodał Jakub Król (zalinkowałam poniżej, można się zapoznać), obejrzałam od razu po jego publikacji. Lubię tego chłopaka, ma zabawne ruchy i jest w tym wszystkim okropnie uroczy. Od samego początku popierałam ideę jego kanału, bo też dlaczego nie? Jestem zdania, że jeżeli coś sprawia komuś przyjemność i jednocześnie nie jest dla nikogo szkodliwe, to nic mi do tego.

czwartek, 14 lipca 2016

Książki LGBTQ: Małe życie

Znacie to uczucie, kiedy odkładacie książkę na półkę na kilka dni, bo czujecie, że nieubłaganie zbliżacie się do jej końca? I wcale nie chcecie jej kończyć, bo jest zbyt dobra. Dokładnie to samo spotkało mnie przy czytaniu „Małego życia” i choć powieść liczy ponad osiemset stron, wciąż czuję niedosyt. Mogłabym dostać jeszcze kolejne osiemset, nawet kosztem zubożenia fabularnego i przynudzania.

„Małe życie” Yanagihary jest pozycją, którą trzeba przeczytać, obojętnie czy interesuje się obrazami LGBT w literaturze, czy nie. Jest to opowieść, zgodnie z tytułem, o życiu. O małym życiu, życiu czterech przyjaciół, którzy kończąc studia, wkraczają w dorosłość. A my później, jako czytelnicy, w tej dorosłości im towarzyszymy przez jakieś czterdzieści lat.

czwartek, 12 marca 2015

Książki LGBTQ: Zmyślone życie Siergieja Nabokowa

Po długiej przerwie wznawiam bloga. Nie miałam pomysłu o czym pisać, a nie chciałam publikować postów o niczym, to nie miałoby żadnego sensu i niewiele by wniosło do treści strony. Ten wpis będzie trochę inny od poprzedniego, zostawię tematy psów i narzędzi ich tresury na rzecz książki, która przez ostatni czas tak siedzi mi w głowie, że wreszcie muszę gdzieś przelać myśli. Chciałabym zaznaczyć, że to nie będzie recenzja – kompletnie nie znam się na ich pisaniu. Zrobię również wszystko, co w mojej mocy, by uniknąć spoilerów, więc jeżeli nie znacie tej pozycji, możecie śmiało czytać dalej.

wtorek, 4 marca 2014

Psie sprawy: Amatorsko o kolczatce

Kolczatka ma swoich zwolenników i przeciwników. Jedni powiedzą, że to narzędzie tortur, drudzy wręcz przeciwnie – konieczność każdego wyjścia z psem. Niektórzy jednak mają podzielone zdanie i do nich zaliczam się ja.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od przyczyny, dla której większość decyduje się na kolczatkę – ciągnięcie psa na spacerze. Uważam że pozwolenie zwierzęciu na coś takiego jest najgorszą rzeczą jaką można zrobić. Nie chodzi tu o dyskomfort osoby prowadzącej czworonoga, bo to logiczne, ale o szkody fizyczne, jakie wyrządzamy psu, gdy ten szarpie za smycz. Jeżeli pies jest na wąskiej obroży, deformuje mu się odcinek szyjny kręgosłupa, jeżeli zaś ma na sobie szelki – istnieje w przyszłości ryzyko wypadania dysku i późniejsze problemy z chodzeniem. No i oczywiście w wypadku tego drugiego, mamy gorszą kontrolę nad psem, a ten w stanie pobudzenia emocjonalnego (w szczególności gdy zwierzę jest sporych gabarytów) może wyrządzić krzywdę nie tylko sobie, ale i właścicielowi, który go nie utrzyma na smyczy.